W ostatnią niedzielę kierowcy rajdowy rywalizujący w serii Tarmac Master zawitali do Gryfowa Śląskiego. Na starcie nie zabrakło załóg BC Rally, ale na mecie było już zupełnie inaczej.
Sam rajd w ocenie wielu kierowców był bardzo trudny. Dwa odcinki specjalne były pokonywane trzykrotnie. Szybkie partie z dużą ilością zalegającego brudu na wąskich drogach przeplatały się z technicznymi miejscami, do tego jeszcze piekielna pogoda i problemy mieli nawet doświadczeni zawodnicy. Praktycznie 1/3 stawki nie ukończyła tego rajdu, a kibice zgormadzeni na odcinkach specjalnych nie tylko dopingowali kierowcom, ale często pomagali im wyjść z porozbijanych aut.
Do 3 rundy Tarmac Master przystąpiły trzy załogi BC Rally: startujący w klasie Citroena C2 Cup – Jacek Januchta i Marta Matuszczyk ze Zgorzelca i Patryk Epner z Agnieszka Radzik z Bolesławca oraz po raz pierwszy w tym sezonie – Ireneusz Jaroszewicz z Radosławem Jurakiem z Lubania w Fiacie Saicento (klasa TM 4).
Ale zacznijmy od początku. Pierwszy odcinek i już dwie nasze załogi miały problemy. Problemy na tyle duże, że skutkowały wycofaniem się z rajdu. Patryk Epner wskutek złego opisu trasy i jeszcze zimnych opon swoją przygodę na gryfowskich trasach zakończył na 3 zakręcie 400 metrów za miejscem startu. Rajd szybko się dla nas zakończył. Już na pierwszych metrach popełniłem błąd, który kosztował nas cały rajd. Przez błędny opis i jeszcze nierozgrzane opony wypadliśmy z trasy i samochód zawisł na skraju przydrożnego rowu. Niestety, w tym miejscu nie było kibiców, a ni nikogo, kto mógłby pomóc w wydostaniu się z tej pułapki. Szkoda, bo chcieliśmy się pokazać z dobrej strony i powalczyć w naszej klasie. Jednak prześladuje nas chyba jakiś pech. – powiedział nam Patryk Epner. Ostatecznie samochód został wyciągnięty i Patryka zobaczyliśmy na trasie w roli “zerówki” przed SKJSami na trzecim OS-ie, ale wskutek awarii mechanizmu zmiany biegów ostatecznie załoga wycofała się z rywalizacji.


Obecny mistrz C2CUP – Jacek Januchta z Martą Matuszczyk słynęli zawsze z szybkiej, wzorcowej jazdy i byli faworytami rywalizacji Citroenów C2 na tej rundzie. Niestety, w okolicach 3 kilometra pierwszego odcinka specjalnego prowadzona C2-ka przez “Szatana ze Zgorzelca” (w zeszłym roku rywale tak mówili o Jacku) wypadła z trasy, wypadła na tyle, że uszkodzenia definitywnie nie pozwoliły na powrót do rywalizacji. Pilotka, jak i sam kierowca, nie doznali żadnych większych obrażeń. Wszystko wydarzyło się w miejscu, gdzie trzy kolejne załogi podzieliły los zgorzeleckiego teamu, a spora liczba kierowców miała tu duże problemy. Załogę spotkaliśmy jeszcze na miejscu zdarzenia przy samochodzie i rozmawialiśmy z nimi, ale na drugi dzień na chłodno Jacek Januchta tak ocenił tą sytuację. Było szybko, chyba za szybko, wyjechaliśmy z ostrego zakrętu i przyspieszyliśmy, na poboczu po lewej stronie stała z “OKEJKĄ” wcześniejsza załoga, zerknąłem kątem oka na nich i chyba się zdekoncentrowałem. Do tego doszła pogoda, w której o koncentrację i pełne skupienie było naprawdę trudno. Być może też mieliśmy błędnie opisany poprzedzający zakręt, na którym powinniśmy zwolnić, ale to będziemy analizować później. Ratując się przed słupem wpadliśmy do rowu, którego nie było widać z drogi i pewnie gdyby nie był tak głęboki, to pojechalibyśmy dalej.


Dwie załogi jadące w C2CUP już na pierwszym odcinku zakończyły jazdę, ale to nie oznaczało końca rajdu dla nich. Na ostatniej pętli, czyli odcinku nr 5 i 6, pojawili się na trasie by dopingować trzecią załogę BC Rally – Irka Jarosiewicza i Radka Juraka. I to właśnie oni mieli najwięcej powodów do zadowolenia tego dnia, choć i w ich przypadku można mówić o sporym pechu. Był to dla nich debiut w tym sezonie. Długa przerwa w jeździe skutkowała tym, że po dwóch pętlach ich Fiat Saicento wykręcał czasy w okolicach 4-5 miejsca z szansami na trzecie, gdyż przewagi czasowe były naprawdę minimalne. Spotkaliśmy (bo byliśmy na rajdzie) kierowcę na serwisie po czwartym OS-ie i zamieniliśmy kilka słów. Wtedy Irek Jarosiewicz powiedział, że jest niemiłosiernie gorąco. Wspomniał również, że powalczy o podium. I słowa dotrzymał. Walczył jak lew, nawet wtedy, gdy na piątym odcinku przebił jedną z opon i większość dystansu jechał “na kapciu’. Na ostatnim OS-ie uzyskał trzeci czas, ale do trzeciego miejsca na pudle w generalce w klasie TM4 zabrakło niespełna 9 sekund. Był to zdecydowanie najtrudniejszy rajd, w jakim brałem udział. Pogoda, trudne technicznie odcinki, szybkie partie z dużą ilością brudu pokonały tego dnia wielu dobrych kierowców. Nam udało się dojechać do końca, zajęliśmy piąte miejsce (00,002 sekundy straty do czwartego i 8,7 sek. do trzeciego). Mogło być lepiej, gdyby nie ta przebita opona, po której straciliśmy ponad 10 sekund. Ale takie są rajdy. Szkoda chłopaków i dziewczyn z C2-jek.

Jacek Januchta po tej rundzie spadł na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej pucharu Citroena C2, traci do pierwszego i drugiego kierowcy 2 punkty i zachowuje nadal szansę na obronę tytułu mistrzowskiego.
info: sport.boleslawiec.pl
More Stories
BC Rally na nyskich odcinkach specjalnych
I runda Pucharu Toru Krzywa – Reanult Clio 2 z rekordem toru
Januchta/Matuszczyk wygrywają, Epner/Radzik przedwcześnie zakończyli rajd