Bieszczadzkie bieganie w stylu ultra. Zakończył się VIII Festiwal Rzeźnika, czyli imprezy, którą zwykli ludzie omijają szerokim łukiem. Między 15 a 18 czerwca ultrabiegacze mieli do wyboru kilka dystansów:
– I MARATON RZEŹNIKA (52 km),
– RZEŹNICKI MARSZ Z WALKING LOVERS (16 km),
– BIEG RZEŹNIKA (80 km),
– XI RZEŹNICZEK, CZYLI MAŁY BIEG RZEŹNIKA (28 km),
– V DYCHA NA JELENI SKOK (11 km),
– RZEŹNICKI SZLEM (187 km),
– VIII RZEŹNIK ULTRA (107 km).
A wszystko miało miejsce w Cisnej, wsi położonej jest w Bieszczadach w dolinie Solinki. Pierwotna przyroda, duże zalesienie, brak obiektów przemysłowych w okolicy, wyjątkowe nasłonecznienie o każdej niemal porze roku, a także barwne dzieje tych, rzadko zaludnionych dziś ziem, przyciągają od dawna miłośników wypoczynku, fotografików, malarzy, myśliwych, wędkarzy, poszukujących ciszy i spokoju obserwatorów przyrody a także amatorów rekreacji na trasach turystycznych i w ośrodkach wczasowych.
A teraz o samym biegu. Doszukaliśmy się kilka “bolesławieckich” akcentów na trasach. I tak na dystansie I Maratonu Rzeźnika na starcie stanęło troje mieszkańców naszego powiatu: Aleksandra Pauna i Krzysztof Kapusta z Bolesławca oraz Dawid Sychowski z Tomaszowa Bolesławieckiego. Całą trójka ukończyła bieg w okolicach środka stawki kończąc dystans odpowiednio w czasie, 9:29,24 (Aleksandra i Krzysztof) i 9:18,01 – Dawid.
Kolejnymi zawodnikami na starcie byli nasi eksportowy ultrasi (chyba tak możemy już powiedzieć o Danielu Milewiczu i Agnieszce Szewczenko). Tu nie bedziemy kompbinować, a samym biegu VIII Rzeźniku Ultra (107 km) powiedzą nam sami zawodnicy.
Agnieszka Szewczenko – Choć w Cisnej na Festiwalu Rzeźnika startowałam trzeci rok z rzędu, to na dystansie 107 km był to mój debiut. Świetnie odnajduje się w Bieszczadach, uwielbiam ich klimat i dzikość. Mają w sobie taką niewidzialną magię, która Cię otacza i pomimo zmęczenia gnasz do przodu. Start biegu odbył się w nocy o godz. 1:30, a miałam za sobą tylko dwie godziny snu. Nie wiedziałam jak mój organizm zareaguje na to, co chce mu zafundować w niedalekiej przyszłości. Na szczęście dzięki systematycznej pracy, treningom, nie tylko biegowym (nad którym niezmiennie od 2,5 roku czuwa Daniel Milewicz ), ale też i godzinach spędzonych na odpowiednio przygotowanym treningu motorycznym, za który chcę podziękować Rafałowi Mazurowi oraz pilnowaniu odpowiedniej diety mój organizm spisał się na medal. Od początku kontrolowałam cały bieg i to co się ze mną działo. Najtrudniejszy okazał się jednak odcinek od 45 km do 80 km, gdzie organizatorzy nie zapewnili nam wody, a słońce było już dość wysoko i porządnie przygrzewało Był to odcinek od Wetliny przez Małą i Wielką Rawkę do Przełęczy nad Roztokami. Niestety na tym 35 km odcinku każdemu z nas zabrakło już wody, a mnie przydarzyło się to na 12 kilometrów przed 80 km, gdzie był przygotowany bufet. Ten odcinek mocno osłabił wielu biegaczy, mnie także, a wielu nawet wyeliminował z dalszego biegu. Na 185 osób startujących w biegu do mety dotarło 140. Zajęłam 49 miejsce, 7 wśród kobiet i 4 w swojej kategorii wiekowej z czasem 18 h i 07 minut.
Daniel Milewicz – Ogólnie bieg spokojny 107 km i 5500 m przewyższenia. Warunki były trudne, było bardzo sucho i gorąco, a Bieszczady są dość mocno ziemisto-piaszczyste, W powietrzu czuć było pył, co przekładało się na oddech. W tym roku potraktowałem Rzeźnika jako sprawdzanie swojego poziomu treningu. chciałem zobaczyć, czy w dobrym kierunku on idzie. W październiku wybieram się na Ultrakotlinę (180 km), a Rzeźnik był właśnie przetarciem. Bieszczady biegowo wcale mnie nie powaliły, ponieważ lepiej czuje się w technicznie trudnych górach, Czas na mecie to ok. 18 h 50 m, a z biegu jestem zadowolony, gdyż obyło się bez większego wysiłku i dodatkowych niespodzianek. Stałe tempo i lekki bieg dawało się utrzymać przez większość kilometrażu.
Daniel został skalsyfikowany na 69 miejscu w klasyfikacji generalnej.
info: sport.boleslawiec.pl
More Stories
Klaudia Petters wygrywa zawody triathlonowe w Mietkowie
Wyjątkowy bieg górski w Jedlinie-Zdrój: sportowe wyzwanie w pięknych krajobrazach
Dublet Kamila Makosia – zwycięstwa w Lubinie i Ścinawie